Dzisiejszy tekst nie przychodzi mi łatwo – muszę porównać zwykłą większość z ideałami. Niezmierzona ilość ludzi, zwyczajów i rzeczy na tym świecie pozostaje pod nieustanną oceną i podlega wartościowaniu według rozmaitych kryteriów. Sam niejednokrotnie walczę z tą słabością, i między naszymi rozmowami radzę, jak nie ulegać presji oceny drugiej osoby. Ale w przypadku naszych Świętych, w dniu ich patronowania, nie można od tego uciec. W końcu sami proszą się o stawianie ich na piedestale. Głęboko wierzę w Świętych na Ziemi i w Niebie. To, że akurat m.i. mój Kościół za takich Ich ogłasza, jest częścią Jego tradycji i obowiązku. Jestem też przekonany, że wielu ludzi posiadało wszystkie przymioty wystawianych na ołtarze Świętych, ale nic, może poza pamięcią ich najbliższych, o nich nie wiadomo. Pozostają bezimienni, ale uświadamiają nam, że można być jak oni – dobrym i wdzięcznym.

Sama wdzięczność niesie ze sobą niebezpieczny odcień pragnienia odwzajemnienia tego dobra, które się otrzymało. Ma w definicji nieść chęć oddania tego samego lub większej korzyści. To może prowadzić do paradoksu sytuacji ,,coś za coś”, ale przecież w uczciwości nie powinniśmy spodziewać się niczego w zamian za wyświadczane dobro. Jednym ze skutków dobrego i wzorowego wychowania ma być okazywanie wdzięczności, przede wszystkim słowem i gestem, uśmiechem i troską. To nasza indywidualna natura podpowiada nam, kiedy powinniśmy okazywać te uczucia. Także kultura nakazuje, że w ramach budowania pożądanych społecznych relacji stają się one nieodzownym kluczem budowania lepszego ładu moralnego. Nie może jednak łączyć się to ze sztucznością i tylko z wyuczonym przyzwyczajeniem. Kiedy staje się to nieszczere i wewnętrznie kosztowne, jest zwykle wyczuwalne i wzbudzające powszechną pogardę. Nie mówiąc już o coraz powszechnym wykorzystywaniu udawanej dobrotliwej powierzchowności w celu zdobycia określonego celu – prymitywnie ordynarne, dla wielu skuteczne.

Dla mnie wdzięczność – Bogu, przyjaciołom, obcym dobrym ludziom – jest naturalnym odruchem. Jako syn litościwej Matki zawsze chcę odwzajemnić otrzymane dobro. Ale nie dlatego, żeby nie mieć u kogoś długu, nie dlatego, że tak wypada, nie dlatego, że tak nakazuje mi wychowanie i własne ego, ale że tego chcę. Że dobrze mi z tym jak z towarzystwem ulubionych miłością ludzi.

Przyznaję, że mam ośmiu, starannie przez lata dobranych patronów, którzy to codziennie na moje życzenie i dzięki modlitwie, zwyczajnie ułatwiają mi życie. Znam ich biografie i dokonania – wzniosłe kobiety – Św. Agata od zdrowia, św. Barbara od pracy, św. Dorota od natury i inspirujący przykładem mężczyźni – św. Kajetan od dobroci, św. Krzysztof od kółka, św. Edward od wielkości, św. Marcin od szlachetności i św. Józef od rodziny. Zostali moimi przyjaciółmi, nie waham zwracać się do Nich w każdej, nawet najbardziej błahej sprawie. I wierzę, że mnie ochraniają.

Sprawa wiary, to co nam duchowo najbliższe, najcenniejsze, jest tak indywidualna, tak intymna, że większość z nas ma ogromny problem dzielenia się z nią nawet z rodziną. Ale namawiam do mierzenia się ze świętością. Takich ludzi nam trzeba, nie dla przykładu, nie dla umniejszenia własnych słabości, ale dla wiary w ludzkie dobro. To oni uczą nas miłości, wdzięczności bez zwrotu, pokory i nadziei. Są obok nas, dzielą się z nami cząstką czegoś lepszego i pożądanego. Wyciągają dłoń, kiedy jej najbardziej potrzebujemy, wspierają w samotności, usprawiedliwiają w grzechu i podłościach. Mają być wzorem, pochodnią w ciemności i wskazówką, jak należy postępować. Pomagają podnosić się po kolejnych niepowodzeniach i porażkach, dawać wiarę. Wobec ich idei nie można się wstydzić własnych uczuć, lęków czy złych myśli.

Bezinteresownej wdzięczności za każdy gest – tego życzę nie tylko współrodakom, ale każdemu Obywatelowi Ziemi, okazywanej także zwierzęciu i roślinie, w ogóle wszystkiemu, co żyje i trwa – siostrze Pogodzie i bratu Marsowi!

Być Świętym – to być bliżej Boga – to być bliżej ludzi, bo On jest w każdym z Nas. Tak blisko, jak to możliwe, być nie dla siebie, ale dla innych. Zapominać o sobie, kiedy Ten obok Cię pragnie i potrzebuje.

Radości, ciepła, empatii i uśmiechu! Zarażajcie się nie wirusami, ale szczerą wdzięcznością! Wzbudzajcie się nawzajem do ludzkiej Świętości!