Po trzech tygodniach staliśmy się ofiarami tego nieznośnego stanu oczekiwania na to, co nieuchronnie przyjdzie. Tylko nie wiemy, co właściwie to będzie. Szybkie zduszenie epidemii czy kilka miesięcy powolnej walki. Taka niewiedza jest czymś okropnie męczącym, bo uruchamia w głowie najprzeróżniejsze scenariusze, zwykle te przykre. To normalne, że każdy obawia się, czy dotknie to bezpośrednio jego najbliższych, jak będzie wyglądała Polska po zakończeniu tej pandemii. 4 marca, kiedy usłyszeliśmy o pierwszym przypadku wirusa w naszym kraju, zredefiniował wszystko. Czy zmieni i nas, czy zwyczajnie zmienimy tylko nasze przyzwyczajenia?
Jakże inaczej wyglądają teraz ludzie mijani z rzadka na ulicy, czy obserwowani z okna i balkonu spacerowicze. Kamienne maski, nienaturalne ruchy, nerwowe zerkanie dookoła siebie. Bardziej mi teraz przypominają zbiegów. Każdy się spieszy, niby ucieka, przebiega obok chyłkiem, chcąc jak najszybciej znaleźć się z powrotem w swojej domowej bezpieczności. I ten zanikający ruch samochodowy i tramwajowy. Kiedy zasypiam, teraz z reguły wcześniej, czuję się jak kiedyś na wsi. Ta wymowna cisza w centrum miasta, Wrocław przykryty milczeniem. Dziś wszystko dzieje się w ukryciu.
Wspólnie przeżywamy dramat nie tyle wygnania, ale szczególnego rodzaju odosobnienia, narzuconego zerwania więzi rodzinnych i społecznych. Granice dzielące dotychczas człowieka od człowieka, te materialne i etologiczne, tracą teraz znacznie. Choroba nie zna żadnych barier, może zaatakować każdego bez wyjątku. Taka obiektywna loteria. To uczy pokory i wpływa na przeżywanie własnej znikomości. Vanitas vanitatum…
Liczę, nawet powiem więcej, mocno wierzę, że ten mam nadzieję krótki, przejściowy stan zmieni wielu z nas. Że nie tylko ludzie, ale i nasz kraj się przeobrazi. Niewątpliwie czeka nas kryzys gospodarczy, wielu będzie potrzebować pomocy. Wielokrotnie udowadnialiśmy, że potrafimy się dostosowywać do nowych okoliczności. Że potrafimy ciężko pracować i mobilizować do wielkich czynów. Spodziewam się, że te ,,ciasne” jednostki sprzed 4 marca, zamknięte w skorupie własnych ambicji, uczuć i trosk, nie dostrzegające niczego poza sobą, otworzą w końcu oczy. Zrozumieją, czym jest wspólnota.
Trzeba umieć znaleźć w tym szalenie niespodziewanym położeniu nową perspektywę. Pomału już teraz myśleć, co będzie potem, kiedy wirus opuści granice Rzeczpospolitej. Mamy na to teraz więcej czasu, aby przedefiniować pewne tezy i postawy. Budujące jest to, jak teraz wielu z nas pomaga innym. Ci nieznani herosi pokazują, jak tworzyć harmonię z całym otaczającym nas światem, z przyrodą, jak otworzyć serce i umysł!
Kiedy opadnie już kurz po C19, jak zwykle wybierzemy bohaterów tych tygodni, którzy w takich trudnych okolicznościach pokazują najlepsze cechy człowieka. Będziemy odprawiać żałobę nad wieloma ofiarami. Przyjdzie i czas na osądzanie tych, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo państwa i jego obywateli. Ale pamiętajmy, że osądzając świat dookoła siebie, osądzamy niejako samych siebie. To często ślepa uliczka. Więc błagam, powstrzymajmy się od ocen, złośliwości, kłótni. Niektórzy po prostu chyba tak mają…
Tym, którzy podobnie jak ja, przeżywają z różnych przyczyn ten czas w zupełnej samotności, przypominam, że tak naprawdę nigdy nie są sami. A człowiek, który boi się samotności, boi się również samego siebie, popada w ciemność i mrok. Nie wolno ulegać złudzeniu, że to jakaś najwyższa niesprawiedliwość czy kara. Na Ziemi nie ma żadnego Sądu. To zwykła, choć przykra rzeczywistość, którą można dobrze i cennie wykorzystać.
Tym szczęśliwcom, co wspólnie z rodzinami siedzą w zamkniętych mieszkaniach czy domach, od siebie powiem: wszystko co piękne i ważne, jest w drugim człowieku. Nie znajdziesz szczęścia w pracy, gwiazdach, serialach, alkoholu, zakupach. To co najdroższe jest zwykle tuż obok ciebie. Miłość.
Smutek jest przeciwny naturze człowieka, w każdej sytuacji trzeba szukać ziarna radości. Nie poddawajcie się, to minie, jak wszystko w życiu, i przyjdzie nowe. Nie wiem czy lepsze, ale na pewno ciekawe i inne!
Ps. Największy szacunek dla pracowników służby zdrowia. Nie urzędników, ale dla każdej Pani czy Pana w szpitalu, karetce, przychodni, aptece. Dziękuję!