Dziś mijają 74. lata od wybuchu Powstania Warszawskiego. Nie mam zamiaru wchodzić w jakikolwiek spór historyczny, który od lat toczy się w przestrzeni zarówno naukowej, jaki i politycznej. To smutne, że ten bohaterski, heroiczny wyczyn staje się kolejną kością niezgody w naszym społeczeństwie.
Wiemy, że ,,gdybanie” nic nie daje. Przeszłości nie da się zmienić, można ją jedynie analizować i oceniać na podstawie faktów. Natomiast wnioski zawsze są subiektywne. Znamy skutki – do 200 tys. zabitych i zniszczenie stolicy. Ale musiało do tego dojść. Dla pamięci.
Wojna trwa już 5 lat. Czekanie na ,,wyzwolenie” przez Armię Czerwoną oznaczało bierną zgodę na stalinizację Polski. Dowódcy Polskiego Państwa Podziemnego kierowali się czynnikami militarnymi i politycznymi. Ja próbuję wyobrazić sobie natomiast tysiące tych młodych ludzi, którzy wychowani w poczuciu honoru, tradycji ojców i dziadów przez ten okres nie mogli nic zrobić. Uwięzieni we własnym państwie i mieście. Sumienie i odpowiedzialność za losy Polski kazały im walczyć, inaczej okryliby się niesławą. Bezczynność nie leżała w ich charakterze, musieli pokazać światu, że to my, Polacy, naród zawsze dumny i dzielny, potrafimy bić się o wolność i przyszłość.
Te reprezentatywne dla tamtego pokolenia idee musiały przetrwać i dzięki Bogu tak się stało. Dzięki przelanej krwi, wierze i godności bohaterowie pozostaną z nami. Na wieki.
Ten wiersz, który dotyczy napaści ZSRR na Polskę przypomina mi o nas samych, lepszych, niż sami o sobie myślimy.
17 IX
Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco
a droga którą Jaś Małgosia dreptali do szkoły
nie rozstąpi się w przepaść
Rzeki nazbyt leniwe nieskore do potopów
rycerze śpiący w górach będą spali dalej
więc łatwo wejdziesz nieproszony gościu
Ale synowie ziemi nocą się zgromadzą
śmieszni karbonariusze spiskowcy wolności
będą czyścili swoje muzealne bronie
przysięgali na ptaka i na dwa kolory
A potem tak jak zawsze – łuny i wybuchy
malowani chłopcy bezsenni dowódcy
plecaki pełne klęski rude pola chwały
krzepiąca wiedza że jesteśmy – sami
Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco
i da ci sążeń ziemi pod wierzbą – i spokój
by ci co po nas przyjdą uczyli się znowu
najtrudniejszego kunsztu – odpuszczania win
Z.Herbert