Cóż właściwie znaczy dla nas czarno-biały człowiek? Sztampowy i truistyczny? Klasyczny i wyrachowany? A szarość – zwykle to oznaka nudy, braku wyrazu, nierzucania się w oczy. W czasach, kiedy żyjemy powstała moda na bycie kolorowym, wielobarwnym, na wyróżnianie się. Często doprowadza to do komicznych sytuacji, gdy co poniektórzy swoją chęcią wybicia się na wyjątkowość robią z siebie błaznów. Na pewno jesteśmy odmienni, jak niepoliczone gwiazdy.

Jak wygląda życie człowieka, który spogląda na świat tylko w dwóch barwach? W psychologii społecznej uznaje się, że tacy ludzie lubią stałość, porządek, wszystko ma dla nich proste wytłumaczenie, nie wdają się w dyskusje, są pewni swoich racji, szybko podejmują decyzje. Czyli wydają się pewni siebie, energiczni. Mnie się podoba.
Ale ma to swoje minusy, omija ich cała gama niedomówień, półprawd, tajemnic. Nagłe działania, pominięte bardziej szczegółową analizą mogą sprowadzić ich na manowce. Jak choćby rozmowa z drugim człowiekiem – ukazanie alternatywnej rzeczywistości daje nam możliwość dojścia do zupełnie nieznanych i fantastycznych konstatacji.
Te dwa skrajne typy osobowości najlepiej pogodzić w sensownym działaniu – umiarkowanie, spokojnie, logicznie, bez emocji, jeśli to możliwe.

Pozwolę sobie na osobiste spojrzenie. Istotą bycia człowiekiem, jak sądzę, jest relacja z drugą osobą (plus z samym sobą, ale zakładam, że mogę siebie traktować jak partnera). Chodzi o uczucia. Poznanie ich głębi, przyczyny, następnie ich nazwanie pozwala nam mieć jasność co do ich ukierunkowania, a w konsekwencji uniknąć nieporozumień, sporów, dwuznaczności.
Reasumując – zaczynam od wielowątkowej interpretacji faktów, a kończę na bardzo realnych puentach. Wtedy moje patrzenie staje się czarno-białe. Określam uczucia jako przyjemne i odwrotne, otaczają mnie osoby, których potrzebuję, na których mi zależy i te, których unikam. Wyznaczam sytuacje i miejsca, które odrzucam, neguję lub z ciekawością wybieram. Może się mylę, ale właśnie takie uporządkowane stosunki, bez zbędnych wątpliwości, nazywanie rzeczy po imieniu, ograniczają ryzyko uchybień. Wymagam od siebie więcej, przez co mogę też więcej dać. Z wiekiem to się zmienia, jest coraz mniejsza tolerancja na wady, w poglądach szuka się stałości, nie ma miejsca na ambiwalentność.

Tak, jestem sobą, wyjątkowy jak każdy z Was, bo nie ma takiego drugiego. Czasem patrzę czarno-biało, czasem wielotorowo, ale to moja optyka świata. Próbuję wszystko zrozumieć, zawsze znaleźć jakiś sens i czasem zapominam, że są rzeczy, które wystarczy podziwiać, nie pojmować rozumowo, po prostu przyjmować. Dwubiegunowy i pokręcony, zainteresowany wszelkimi aspektami życia, a z drugiej strony pragnący być w jednym perfekcyjnym – w byciu sobą.

Nie da się nikogo zamknąć w jakiejś ramie i jednoznacznie dookreślić, zawsze jest margines błędu, a świat, właśnie, ten niesamowity i nieprzewidywalny świat, z tym ogromem relacji, czeka, żebyśmy go pokolorowali. Swoimi historiami, związkami, miłością…czymkolwiek chcecie!