Tym razem nie będzie to recenzja książki. Przeczytałem pierwszy tom biografii Zbigniewa Herberta autorstwa Andrzeja Franaszka. Zajęło mi to trochę czasu, to w końcu ponad 800 stron. Lektura trudna, ponieważ dotyka nie tylko osobistego życia genialnego poety, ale przede wszystkim motywów powstawania jego bogatej twórczości, nie za łatwej i fascynującej. Z drugim tomem zmierzę się za jakiś czas i wówczas być może podzielę się z Wami innym rodzajem refleksji.

Są rzeczy, których nie wyrazi proza. Poezja to ciągłe szukanie odpowiedzi na najważniejsze pytania zadawane w imieniu całej ludzkości. ,,We mnie jest płomień który myśli” – napisze młody Herbert. Próbuje nadać sens działaniom człowieka i biegowi wszechświata. Autor obserwuje, dotyka, dopytuje, poszukuje. Nie oskarża Boga, historii, ludzi. Dla Herberta pisanie jest trochę misją, sensem ścierania się z otaczającą rzeczywistością. Także ze smutkiem i cierpieniem.

Tułaczy los, który tak silnie wpłynął na poetę poprzez wojnę i dalsze losy w komunistycznej Polsce, zbudował w nim otwartość i ciekawość na świat i ludzi. Wychowany we Lwowie w rodzinie o mieszanych korzeniach nauczył się tolerancji, rozumiał sprzeczności, które dyktuje dziejowa przeszłość. W końcu pozostał w zniewolonej Polsce, nie emigruje jak np. Miłosz. Przypuszczam, że zrobił tak w poczuciu rozdarcia między obowiązkiem, a wolnością.

Podziwiam jego ogromną pracowitość. Od najmłodszych lat do okresu, kiedy kończy się I tom, a bohater ma prawie 40 lat, Herbert dosłownie chłonie wiedzę. Zaczytuje się, tłumaczy literaturę obcą, podróżując odwiedza muzea i wystawy. Jest w nieustannym ruchu. Nieprawdopodobne, że ma tyle energii i witalności. I ta Jego nieograniczona wyobraźnia, która w wierszach pomaga nam zastanowić się nad losem, zetknąć się na moment z najważniejszym sensem istnienia.

Jaki był prywatnie? Do końca nie wiem. Właściwie to ma to drugorzędne znaczenie. Każdy z nas zna prawdę o sobie, cała reszta jest tylko interpretacją. Był człowiekiem z krwi i kości. Także momentami słabym i podatnym na nałogi. Autor niezwykle bogatej korespondencji sam siebie ukazuje jako osobę pełną namiętności, rozterek, ogromnie wrażliwą. Przeżywa kryzysy, wpada w różne tarapaty. Nie omijają go nieszczęścia i trudne wybory. Kocha kobiety i lubi używać życia. Ludzi pociągał jego autoironiczny humor, ten rodzaj szyderstwa połączonego z inteligencją i ekspresją. Miał wady, których nie ukrywał. Wybrał spokojny tragizm bytowania pośród przyjaciół. W drugim tomie pewnie dowiem się, jaką cenę przyszło mu za to zapłacić.

,,Najpiękniejszy tytuł świata – poeta”. Bez dyskusji Herbert zasłużył sobie na takie miano.

Poezja mądra i wzniosła, lecz nie patetyczna. Dla człowieka.