Żyjemy w czasach, kiedy to rzeczy widzialne, a nie cechy charakteru i zasady etyki stają się pożądane i mają określać naszą wartość. Nie byłoby to aż tak straszne, gdyby nie stało w w parze z maniakalnym kontrastowaniem tego z sytuacją innych ludzi. Udręka ciągłego podpatrywania czy ci inni nie mają od nas więcej, doprowadza wielu do oderwanego od rzeczywistości stanu paradoksalnego niezadowolenia. I zadręczania się, jak uniknąć losu tych, którym – ,,nic się nie udaje”, ,,nic nie osiągnęli”, ,,nic nie mają”.
Sąsiad ma nowy traktor, Witek w pracy cycatą kochankę, pani w przedszkolu naszprycowała usta, znajoma z fb codziennie biega, Wiśniewscy wrócili z kolejnych wakacji, lizus otrzymał podwyżkę, kuzynka zaręczyła się z lekarzem… SKĄD, JAK, ZA CO, KIEDY? Instagram atakuje wyobraźnię – obrazy wyimaginowanego piękna i dobrobytu. Kłują w oczy i doprowadzają do łez bezsilności.
Czyż powinny nas obchodzić cudze nieszczęścia czy sukcesy? Czyż nie zdajemy sobie sprawy, że to wszystko fasada okupiona być może ogromnymi wyrzeczeniami i lękiem?
Zawsze znajdzie się taki, co ma więcej i człowiek, który ma się gorzej. Ale czy to ma być pociechą? Zapominamy, że los w swej niesprawiedliwości może nas zarówno obdzielić pożądanymi przyjemnościami czy też natychmiast wszystko bezkarnie zabrać.
I cóż wynika z tego przeciwstawiania swojej pozycji do innych:
– nienawiść i zawiść, patrzenie na ludzi jak na rywali w wyścigu po np. lepszą ławkę w kościele;
– gniew, niezgoda, i wyniszczająca duszę zazdrość, satysfakcja z cudzych nieszczęść i upadków;
– kłótliwość i pijaństwo, które pomaga zapomnieć o niepowodzeniach, spory w rodzinach i samotność;
Czy tego chcemy? Czy to wszystko dookoła jest tego warte?
Czyż nie mamy MY SAMI w rękach własnego żywota, a patrzenie na innych nie jest prawdą, a iluzją?
Nie ma innej recepty, jak umieć być zadowolonym z tego co się ma i umieć za to dziękować, być wdzięcznym za przysłowiową miseczkę zupy, która zawsze smakuje i rozgrzewa, za wiecznie psujące się auto, które jednak nigdy nie zawodzi, za podrapaną podłogę i nieszczelne okno w ciasnym, ale własnym mieszkaniu, za ponadczasowe szpilki z wymienianymi flekami, w których bez bólu przetańczę całą noc, za zdrowie i najmniejszy uśmiech drugiego człowieka.
Porównać można cenę książki w internecie i czy pierogi mojej mamy są lepsze niż moje. To moja skala odniesień.
Ps. ,,Pozdrawiam” mimowolną towarzyszkę mojej ostatniej podróży, 19-letnią studentkę, która tak przewrotnie porównywała swoją sytuację w stosunku do ,,dawnych koleżanek z liceum”. Skala odmiany przymiotnika wymyślona jest właśnie dla niej – nie dobre, ale ładniejsze, nie duże, ale większe, nie ciekawe, ale korzystniejsze …