Zarabiamy coraz lepiej, rządzący wrzucają co poniektórym do kieszeni grube miliardy. Ogólnie rzecz biorąc – ,,Ameryka”. Ale statystyczna duszyczka dostaje tylko okruszki i ma okrutne dylematy, na co je przeznaczyć. To dlatego sprzedaje się tyle badziewiarstwa – bo jest tanie, kolorowe, sycące tylko na moment. Kiedy podjechałem wczoraj pod jeden z dyskontów, zobaczyłem te tłumy – chciałem natychmiast uciekać. Ale święta trzeba przygotować, cóż począć, w moim przypadku tradycja musi być zachowana – jajka, majonezy, sernik, kaczka i gołąbki. Muszę wytrzymać.

Nie jestem ,,dobrym” obywatelem w rozumieniu konsumenta – kupuję za rzadko i za mało. ,,Kto nie kupuje, niszczy naszą wspólną gospodarkę” – naiwne podejście wielu politycznych ekonomistów. Gdyby to było tak proste, mielibyśmy cały czas wzrosty. Konsumpcja zmusza nas do ciągłego, masowego i w zasadzie bezcelowego pomnażania niepotrzebnych dóbr. Jaka ładna doniczka, konewka, pościel, torebka, parasolka, puszka, zestaw narzędzi. Tysiące produktów na każdą okazję. Bez większości można się spokojnie obejść. Przecież wystarcza tak mało. Najbardziej niebezpieczne są te dyskontowe ,,koszyczki”, pełne niestandardowych smakołyków i rzeczy, które słowami mojej siostry – ,, zawsze mogą się przydać”. Nie będzie to żadną tajemnicą, ani reklamą, jeśli się przyznam, że w moim ulubionym aldiku sam okrutnie walczę z pokusami. Czasem naprawdę trudno się powstrzymać, ale nie ma jak małe zwycięstwa nad własnymi słabościami i łakomstwem. Żegnajcie słodkie kamyczki!

Niestety w naszym kraju mamy cały czas problem z przemyślanymi zakupami. Specjaliści od marketingu wykorzystują to w bezwzględny sposób. Mimo że od ćwierćwiecza niczego w sklepach nie brakuje, wcześniejsze braki zrobiły swoje. Szczególnie starsze pokolenie podatne jest na wszelkie ,,nowości” i robi często zakupy bez zdrowego rozsądku. Kiedyś nie mieli żadnego wyboru, teraz kupują na zapas. A do tego cały ten czas poświęcany na zakupy, zwroty, reklamacje, poszukiwania promocji, plus korki, benzyna, stres – czysty obłęd. Paradoksalnie satysfakcja posiadania zmienia się w zmęczenie, rozdrażnienie i konflikty. Ne mówiąc już o karygodnym marnowaniu jedzenia, kiedy tak wielu cierpi z głodu.

Coraz więcej z nas wykorzystuje wolne dni na wycieczki, zagraniczne wyjazdy. Każdy z nas decyduje za siebie i za dzieci, trzeba umieć wybierać. Piękna i godna szacunku tradycja śniadania wielkanocnego jest coraz mniej atrakcyjna. Cała rodzina przy stole dzieli się święconką i składa sobie życzenia. Osobiście dla mnie czas wzruszeń, miłości, bliskości. Powinno być koniecznie długie, smaczne i przyjemne jak podróż z najulubieńszymi towarzyszami. Ale nie musi być też od razu babilońską ucztą. To nie święta kiełbasy, obżarstwa i pijaństwa. Nie tak ważne co spożywasz, ale istotniejsze z kim. To kolejny dar losu, że mamy czas dla siebie i najbliższych. Kochana prostota. Prosty i smaczny posiłek, rzeczowa, szczera i ciekawa rozmowa o wszystkim i niczym. Namawiam Was to tego. Do przebywania ze sobą, nie w galeriach i na targowiskach. Spędzajmy je przy stole, na wspólnych spacerach, odwiedzinach nie tylko żyjących, nie przed telewizorem czy z flaszką w dłoni!

Na koniec o słynnym już pożarze Notre Dame. To tylko kościół. Owszem, piękny symbol oddania wiernych chwale Boga. Ale jako byt materialny jest przejściowy. Jak wszystko kiedyś przeminie i zamieni się w pył. Tylko ludzka dusza jest nieśmiertelna i szczególnie w Wielkim Tygodniu trzeba myśleć, jak ją nakarmić.

Życzę Wam wszystkim tej refleksji o kondycji własnego ja, rodziny i spojrzeniu na to, co jest naprawdę ważne. Pewnych rzeczy nie da się ze sobą pogodzić. Wasz wybór. Powodzenia!