Dziś Dzień Walki z Pustynnieniem i Suszami. Ekstremalne zjawiska pogodowe – gradobicia, tornada – to one zepchnęły politykę na drugi plan i rozpoczynają wydania wiadomości. Zdawać by się mogło, że wszyscy w naszym kraju tylko czekają na jakieś katastrofy i że do Polski przyszły czasy ostateczne. Media, nie mając nic lepszego do zaoferowania poza biesiadną rozrywką i serialami dla abderytów, budują atmosferę strachu i niepewności. Epatowanie ludzkimi tragediami jest potworne. Czyż zwyczajowa, wieczorna prognoza pogody nie powinna polegać na przedstawieniu przewidywań na kolejny dzień, dwa (bo na dłużej to już loteria), żebym tylko wiedział, czy jutro mam założyć sandały czy zabrać parasol?
Pogoda ma istotne znaczenie dla naszego życia – wpływa na żniwa, zbiory, produkcję w wielu dziedzinach gospodarki. W systemie wzajemnych zależności w razie nieurodzaju czy suszy to my – konsumenci płacimy za to ostateczną cenę. Działalność człowieka ma największy wpływ na wszystko, co dzieje się na świecie. Zwolennicy teorii ocieplania się klimatu mają swoje racje – to nasz gatunek staje się pierwszym ,,wrogiem” Ziemi, pomału doprowadzając ją do klęski, a co za tym idzie, i nas samych. Z drugiej strony naukowcy podkreślający, że naturalne jest naprzemienne ocieplanie i schładzanie klimatu na planecie, mają swoje potwierdzone teorie – po prostu następuje to znacznie szybciej.
W zasadzie to wszyscy mamy pośredni wpływ na te zmiany. To tak jak z wyborami politycznymi. Niby kilkanaście milionów oddanych głosów, ale każdy pojedynczy ma swoje znaczenie i cenę. Podobnie jest z naszymi codziennymi decyzjami: jak dojazdy autem lub rowerem, kupno eko-żywności, grillowanie na aluminium i tysiące malutkich czynności, które skutkują produkcją ton nieprzetworzonych odpadów i marnowaniem hektolitrów wody (o zgrozo niektórzy codziennie jeżdżą na myjnie). Wybór jest prosty – jaką Ziemię zostawimy naszym dzieciom?
Przeczytałem wczoraj u Faulknera: ,,wszystko, co człowiek posiada, to czas, który oddziela go od śmierci. Ale połowę tego czasu człowiek spędza na wynajdowaniu sposobów, jak spędzić pozostałą połowę.” Proste i genialne. Amerykanin ukazuje ludzką pychę i chęć, czy raczej surrealistyczną potrzebę planowania i poznawania jak najdalszej przyszłości. Nie ma w tym nic złego, jeśli zachowujemy w tym zdrowy rozsądek. Przecież przed wyjazdem warto sprawdzić warunki, żeby się do nich odpowiednio przygotować. Ale czy śledzenie prognoz pogody i podporządkowywanie im swoich decyzji ma naturalny sens? Tylko ogrodnicy, sadownicy i rolnicy pracują pod dyktando warunków pogodowych. Przecież większość z nas niezależnie od temperatur i ilości opadów musi iść do pracy, zawieźć dzieci do szkoły i wykonywać swoje codzienne obowiązki. Narzekamy na pogodę, zapominając, że nie mamy na to bezpośredniego wpływu. Dlaczego mają nas irytować rzeczy, których nie możemy zmienić?
Może jednak coraz więcej ludzi nie ma zwyczajnie nic do powiedzenia, poza narzekaniem, że jest za gorąco lub za mokro? W swoich nudnych egzystencjach, bez wielkich marzeń, snują swoje nielubiane życiorysy, dzień za dniem, wypowiadając do każdego te nudne kwestie – ,,czuję, że zaraz zacznie padać”, ,,całe lato będzie takie upalne”, ,,Wrocław latem jest nie do zniesienia”, ,,to wszystko przez zmiany w klimacie” – i tak bez sensu i w kółko to samo. Czy nie ma bardziej interesujących rzeczy do rozmowy?
Ludzie, błagam, jest gorąco, bo jest lato, potem przyjdzie zima i będzie chłodno. Więc o czym tu dyskutować?…