Przez przypadek sześć tygodni temu trafiłem na serial BBC ,,Broken”. Pierwszy odcinek troszkę mną wstrząsnął, zapomniałem już, że telewizja karmi się tym wszystkim, co głęboko siedzi w naszych głowach. Ale było warto.

Trzy sprawy, które są tu istotne:

Serial zmusza nas do obowiązkowości. Jednak tę materię pozwolę sobie szerzej przedstawić w osobnym felietonie, gdyż rozpocząłem oglądanie kolejnego brytola, tym razem kryminalnego.

Kwestia kłamstwa, na którym w zasadzie zbudowana jest cała, jak zwykliśmy mówić – zachodnia cywilizacja. Możemy się uwolnić od tej propagandy obłudnych obietnic psychologów społecznych i pisaczy bzdurnych poradników, tarocistów, populistycznych polityków i kretyńskich prezenterów. Jednostka może się temu sprzeciwić, ale płacąc określoną cenę. Problematyka poruszona w serialu – pomoc społeczna, brak tolerancji, apatia i uzależnienia dotyka każdego społeczeństwa. Szerzej o tym napiszę w styczniu.

I rzecz najważniejsza – istota kapłaństwa. Wszyscy dookoła komentowali ,,Kler”. Widziałem tylko trailer i mi wystarczyło. Znajomi mówili, że jest śmiesznie i tragicznie zarazem. Być może kiedyś zmuszę się do obejrzenia. Wiadomo – w Polsce wszystko stało się polityką. A dyskusja? Bez komentarza.

,,Broken” to kilka tygodni z życia katolickiego księdza w Anglii. Krajobraz jakże inny od naszego, gdzie ksiądz jest TĄ OSOBĄ. Niedotykalnym, wręcz świętym na ziemi, kimś lepszym i nieosiągalnym. Tutaj to człowiek z ludu i wśród ludu. Zabiegający o każdą duszą i przez każdego oceniany nie przez pryzmat noszonej sutanny, ale własnych ludzkich mankamentów i czynów.

Father Michael Kerrigan dostosowuje się do innych, a nie odwrotnie. Kiedy przychodzą do niego ze swoimi problemami, bo rzadziej z grzechami, nie ocenia. Słucha i stara się pomóc także poza świątynią. To charakter służby bliźniemu, niezależnie nawet od braku skruchy i wiary w Jezusa. Ksiądz w powszechnym mniemaniu powinien był kryształowy, ale dopiero zderzając się z jego wadami jak w lustrze widzimy własne i w ten sposób zbliżamy się do niego. Ufamy i rozumiemy, że to także tylko człowiek, pełen słabości i lęków.

Noszenie sutanny to nie tylko przywilej, ale ogromna odpowiedzialność za innych. Jeśli przywdziewa ją ktoś niegodny, prowadzi to do dramatów. Pamiętajmy też, że jako spowiednik ksiądz nie bierze naszych win na siebie, nikt na ziemi nie udźwignąłby tego ciężaru. Jest tylko pośrednikiem. Chcemy wymagać od niego więcej, to naturalne, nie ma się co oszukiwać, zgniłe jabłka zdarzają się wszędzie. Oby jak najmniej. Trzeba wspierać ich posługę, to duży kaliber brzemienia. I nie traktować ich z nabożnością i czcią, bo to im tylko szkodzi. Są jak my, z rodzinami, uczuciami i zwykłymi problemami.

Producenci oczywiście musieli zmieścić w sześciu odcinkach przeróżne wątki, dotknąć najbardziej palących bolączek współczesnej Anglii, ale się obronili. Mimo kilku przerysowań prawie do końca udaje im się uciec od taniego sentymentalizmu.

Serial o człowieku, który wszystkim wybacza, a nie do końca umie wybaczyć sobie. Jeszcze niedawno sam byłem w takiej sytuacji, więc odebrałem postawę ojca bardzo osobiście. Pod rozwagę, Shean Bean bardzo zrównoważony.