Za tydzień czeka mnie zabieg chirurgiczny. Powinienem był go zrobić dawno temu, ale odkładałem to na potem. W końcu, jeśli lekarz nie odwoła, będą mnie kroić. Pewnych rzeczy nie da się uniknąć. Jakbyśmy się nie starali, trzeba czasem poddać się nieubłaganym koniecznościom. Cóż, to nie koniec świata, ale każdy człowiek woli sam wybierać. Przyśpieszać rzeczy dla niego przyjemne, unikać tych przykrych. Nie lubimy gdy los, przypadek lub osoba trzecia wybiera za nas. Zdaje się nam, że jesteśmy panami naszego czasu. Planujemy i wykonujemy, idziemy do przodu pędzeni własnymi ambicjami i potrzebami.
Nie da się zatrzymać danej chwili, wszystko dzieje się tak szybko. Nad Wrocławiem właśnie przechodzi burza, nie pierwsza i nie ostatnia. Kiedy skończę pisać, nie będzie po niej śladu. Zniknie jak poranna, zimna mgła, rozpuszczająca się w promieniach słońca. Stanie się przeszłością, wspomnieniem. Kolejny skończony tekst, dzień wykonanych obowiązków i małych przyjemności. Rozmowy, posiłki, prośby, ćwiczenia, mecze, pisanie. Trzeba już myśleć o jutrzejszym, mam nadzieję równie pracowitym. Jednak czasem warto się zatrzymać, zwłaszcza w relacjach międzyludzkich. Zabiegani, wiecznie w pośpiechu zapominamy sobie dziękować, przekładamy spotkania na potem, już nie wracamy do niby zamkniętych spraw. Ale są takie momenty, dyskusje, które na zawsze określają nasze zachowanie, niezauważalnie nas zmieniają. Może w trakcie ich trwania tego nie dostrzegamy, dlatego trzeba złapać oddech, spokojnie stanąć i się zastanowić, co jest naprawdę warte naszej uwagi, naszego poświęcenia.
Drobiazgowe planowanie bliższej i dalszej przyszłości ma swoje zalety, ale i wady. Rozsądek nakazuje odpowiedzialność, przewidywanie następstw własnych działań. Ale kiedy coś nie wychodzi, odkłada się w czasie, robi się nerwowo. Sam wiem po sobie. Jestem jaki jestem, muszę mieć wszystko zaplanowane. Często nie potrafię poddać się chwili, zrobić czegoś spontanicznego. Jeśli ktoś odwołuje spotkanie, jestem jakiś rozdrażniony i ogłupiały. Kiedy mam zmienić grafik z powodów ode mnie niezależnych, jestem zły. Po prostu lubię, kiedy wszystko jest tak, jak sobie to postanowiłem. Ciężko wytrzymać z tak upartą osobą, która musi mieć wszystko zorganizowane według własnego uznania. Nie znoszę poświęcać czasu na rzeczy mało wartościowe, niby konieczne, ale w mojej subiektywnej opinii mało ważne. Zakupy, mycie się, sprzątanie – proste czynności, a co poniektórzy znajdują w nich tak wiele przyjemności. Nie rozumiem tego, o ileż istotniejsze są sprawy, które niosą ze sobą emocje, wzruszają, podniecają. Bo co nadaje naszemu życiu sens, jeśli nie dzielenie się wszystkim pięknym z innymi?
Jestem szczęściarzem. Mam aż za dużo czasu dla siebie. Mogę wybierać, co i z kim chcę robić. Już od dawna nie muszę się śpieszyć. Nie wiem ile to będzie trwało, ale potrafię to docenić. Cieszyć się najdrobniejszą chwilą, wracać do najmilszych wspomnień. Coś za coś. Omija mnie radosne i troskliwe macierzyństwo, samotność czasem puka do serca, a ludzie nie pozwalają o sobie zapomnieć. W tym rzecz – nie da się zaplanować miłości. Chciałem napisać ,,szkoda”, ale jest odwrotnie. To jedyna rzecz, która jeśli ma być prawdziwa, szczera, musi się wydarzyć w oderwaniu od wszystkiego, nawet czasu. Wolna i niepohamowana siła. Czekam i czekam, może znowu ktoś zapisze się do mojego prywatnego kalendarza. Tego niewidzialnego ludzkim okiem, który można zapisać tylko jednym językiem. Kto kochał, zrozumie jakim.