Witajcie ponownie. Na gorąco chcę podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami z kąpieliska ,,Morskie Oko” we Wrocławiu, gdzie nie byłem od lat.

Zabrały mnie tam dziś dzieci przyjaciół, byłem trochę jakby niańką. Mimo to miałem czas na pewne obserwacje. Zwykle jestem niechętny spędzaniu czasu na słońcu, moja skóra źle to znosi, nie potrafię się także skoncentrować ani na czytaniu, ani na przeglądaniu neta. Ale witamina D jest niezbędna dla każdego organizmu, poza tym lubię towarzystwo tych dwojga urwisów, więc się zgodziłem. I nie żałuję!

Przykładne mamy, dumni tatusiowie, szczęśliwe dzieci, sporo pięknych niewiast. Społeczeństwo uśmiechnięte, najedzone, zadowolone, można by rzec sielankowo. I jak na sobotę wcale nie za dużo ludzi. Woda wspaniała (pływało tam mnóstwo małych rybek)! Naturalnie mógłbym tu dodać dla czepialskich parę uwag, o higienie, o bazie gastronomicznej, o grilowaniu przy płocie, o piciu piwa przy maluchach. Ale zostawmy to. Taki krajobraz w centrum miasta to norma, malkontentów zapraszam do Egiptu. Bon voyage!

Jestem także zbudowany tym, że młodzi czytają. Zauważyłem na ręcznikach Głowackiego, Kinga, nawet podręcznik do fizyki, żadnych horrorów czy innej literatury klasy D.

Co jeszcze…, dziećmi zajmują się ojcowie, z cierpliwością i oddaniem. Za czasów mojego dzieciństwa była to zdecydowanie domena matek, ciotek etc. Brawo!

Nie miałem ze sobą telefonu, więc nie zrobiłem żadnych zdjęć, dodane foto z neta, sorry, na MO woda trochę bardziej zielona…Ale te okoliczności przyrody!

Pozdrawiam i życzę w te upalne dni ochłody i relaksu!

,,Radość i uśmiech są jak okno i drzwi, którymi może przedostać się w życie człowieka nieskończone dobro”